Dawno, dawno temu w małym japońskim miasteczku żyła sobie pewna rodzina. Należała wprawdzie do biedniejszych, ale nikomu niczego nie brakowało, wiodła więc spokojne, szczęśliwe życie. Aż tu pewnego dnia jej najmłodszy członek zachorował. Mały synek bez przerwy płakał, a jego skóra była blada i zimna. Każdego ranka budził się z gorączką. Trwało to już od dłuższego czasu.
Mimo że rodzice wypróbowali wiele magicznych mikstur i skontaktowali się z wieloma okolicznymi lekarzami, żaden z nich nie potrafił pomóc ich dziecku. Mężczyzna i kobieta byli zrozpaczeni, gdy nagle przypomnieli sobie o starcu, który mieszkał głęboko w górach. Powiadano, że nikt nie jest od niego mądrzejszy, chociaż żaden z miejscowych nigdy go nie spotkał.
Załamana kobieta postanowiła zostawić męża z chorym synem w domu i wyruszyć w góry, aby odnaleźć nieznanego starego mędrca. Po drodze musiała przedzierać się przez gęstą roślinność. Po długiej i wymagającej podróży dotarła w końcu do czegoś w rodzaju drewnianej chaty.
– Co cię tu sprowadza? – zapytał ją starzec o długiej, siwej brodzie.
– Przepraszam, że przeszkadzam, ale mój syn jest chory. Próbowaliśmy z mężem naprawdę wszystkiego, ale nic nie pomogło. Nasz syn prawdopodobnie umiera. Proszę, pomóż nam, jeśli możesz.
Widząc głęboki smutek matki, starzec zaprosił ją do środka, aby opowiedziała mu, co się wydarzyło. Jego chata była bardzo skromna, ale przytulna. Trzaskający ogień w piecu działał kojąco. Po chwili kobieta zaczęła opowiadać:
– Łaskawy panie, mój syn jest naprawdę bardzo chory. Całymi dniami gorączkuje, jest blady jak kreda, całkowicie wyczerpany i wychłodzony. Boję się, że wkrótce umrze, jeśli mu jakoś nie pomogę.
Starzec uważnie przysłuchiwał się zrozpaczonej kobiecie, po czym przemówił:
– Obawiam się, że twój syn naprawdę umiera. Niestety, nie znam lekarstwa na jego chorobę. Mogę ci jednak powiedzieć, ile dni jeszcze pożyje.
– A co, jeśli powiesz mi, że…