Pavol Dobsinsky
Złota prządka
Zarozumiałość matki pewnej Hanki stawia biedną dziewczynę w trudnym położeniu – musi nauczyć się prząść złoto. Na szczęście z pomocną dłonią przychodzi tajemniczy karzełek. Żąda on jednak za swoją pomoc wysokiej ceny.


Był sobie pewien
Miał już swoje lata i pewnego dnia umarł. Majątek, który po nim został, odziedziczył jego jedyny syn. Ten ulepiony był jednak z zupełnie innej gliny – handel w ogóle go nie interesował, a jedyne, co potrafił robić z pieniędzmi, to je wydawać. Radośnie trwonił je z dnia na dzień – na rozrywki, biesiady, a nawet puszczał nimi kaczki
Te oczywiście szybko topniały. Niebawem młodzieniec został więc praktycznie bez grosza
Lecz gdy tylko wszedł do środka, kufer się uniósł. Myk! I od razu wyleciał przez komin wysoko ponad
Niebawem spotkał kobietę z dzieckiem, więc od razu ją zagadnął, bez pardonu:
– Słuchaj, co to za zamek, tam niedaleko?…