Lenka Kulichova
Reks i zaśnieżona droga do szkoły
Mały smok Reks nie ma ochoty rano wyjść do szkoły, wolałby poszaleć w zaspach śnieżnych. Ulice zasypała jednak taka ilość śniegu, że zwyczajna droga do szkoły zmienia się w prawdziwą przygodę.


Na bezlistnym drzewie siedział
Na zewnątrz nie było żywego ducha. Kruk nie mógł się już doczekać, gdy dziecięcy śmiech i okrzyki rozweselą ulice. Znudzony obserwował, jak wiatr bawi się resztkami walających się na chodniku opadłych liści, gdy nagle na jego dziób spadł pierwszy płatek
– Szybko! Nie mogę się spóźnić nawet o minutę! – podskakiwał wesoło.
Wreszcie nadeszła jego chwila. Z gracją czmychnął w pobliskie krzaki i przez kilka minut czegoś gorączkowo
Gdy kruk wzleciał w końcu z powrotem w powietrze, trzymał w pazurach stary, znoszony cylinder. Leciał wraz z kapeluszem na skraj miasta, na pola. W międzyczasie zaczęło porządnie sypać, a w tej zamieci nie było widać niczego nawet na odległość
Kruk skierował się powoli w dół, bezpośrednio w stronę białej postaci. Gdy przystanął, wysypał zawartość cylindra na ziemię i zabrał się
– Już się bałem, że w tym roku się nie doczekam – wyrzucał kruk bałwanowi, który właśnie ożywał pod jego skrzydłami, a dokładniej – pod jego dziobem.
Bałwan mrugnął do niego swoim nowiutkim…