Bajka indyjska
Małpa i klin
Gdy ciekawskie małpy przychodzą przyjrzeć się z bliska budowie drewnianej świątyni, jedna z nich z powodu swojej nieostrożności wpada w poważne tarapaty. Jak to wszystko się skończy? Przeczytajcie historię z morałem!
Być może pamiętacie jeszcze króla Midasa. Tak, tego, który potrafił zwykłym dotykiem zamienić wszystko
Wcześniej nie wyobrażał sobie nawet, by mógł opuścić zamek bez swojej złotej korony albo królewskiej szaty. Inni mogliby przecież pomyśleć, że jest tylko zwyczajnym człowiekiem, a do tego król nie mógł nigdy dopuścić. Teraz jednak często odkładał swoją koronę i królewski płaszcz i szedł do lasu w prostym, wygodnym ubraniu. Wędrował nim, słuchał śpiewu ptaków i napawał się pięknem
– Natura jest taka piękna i potężna! Nic nie może się z nią równać, ani złoto, ani drogie kamienie – mówił do siebie.
Pewnego dnia król zawędrował dalej, niż miał w zwyczaju. Przeszedł przez głęboki las, wdrapał się na nieznane wzgórze, a na samym jego szczycie spotkał boga słońca
Midas usiadł w pobliżu i słuchał śpiewu obu
Król Midas nie mógł uwierzyć własnym
– Przecież bóg Pan śpiewał dużo lepiej! Sędzio, jesteś niesprawiedliwy! – krzyknął bez namysłu i wskoczył między uczestników.
Sędzia, który dopiero teraz go zauważył, zapytał:
– A ty kim jesteś, by oceniać śpiew bogów?
– Jestem król Midas – odpowiedział król gwałtownie – i mam uszy jak każdy inny. Słyszałem wyraźnie, że Pan był sto razy lepszy od Apolla. Wynik jest
– Pohamuj się, Midasie, ja jestem tu sędzią. Nie znasz zasad ani warunków – usiłował uspokoić go sędzia.
Dla króla było jednak nie do pomyślenia, by ktoś inny mógł mieć rację.…