Bajka indyjska
Małpa i klin
Gdy ciekawskie małpy przychodzą przyjrzeć się z bliska budowie drewnianej świątyni, jedna z nich z powodu swojej nieostrożności wpada w poważne tarapaty. Jak to wszystko się skończy? Przeczytajcie historię z morałem!
Przed wieloma laty zające nie wyglądały tak, jak te, które widujemy dziś. Wtedy bowiem miały całkiem małe uszy – prawie takie, jakie możemy zobaczyć u kotów. Pewnego dnia jednak coś się stało…
Każde ze zwierząt było zadowolone ze swojego wyglądu. Każde, oprócz jednego małego zajączka, którego bardzo martwiło to, jak wygląda. Często przyglądał się swojemu odbiciu w tafli wody i czuł się bardzo
– Och, zupełnie nic nie znaczę w naturze – rozpaczał smutny zajączek.
A już najbardziej dobijał go widok majestatycznych
– Jestem małą, puszystą kulką, która nic nie potrafi. Chciałbym mieć duże i silne ciało – skarżył się często swojej koleżance sowie.
Mądra sowa była już jednak zmęczona nieustannym utyskiwaniem zająca, pewnego dnia więc przerwała w końcu potok jego niekończących się
– Nie możesz być taki niezadowolony ze swojego ciała. Jesteś doskonały dokładnie taki, jaki jesteś. Ale jeśli nie potrafisz się z tym pogodzić, idź do górskiego czarodzieja, może on będzie mógł ci pomóc.
Zajączek nie zastanawiał się ani chwili i od razu ruszył na szczyt góry do czarodzieja.
Gdy przyszedł do jego siedziby, zapukał do ogromnych drewnianych
Gdy tylko zajączek zobaczył w drzwiach zaspanego czarodzieja, natychmiast zaczął mówić:
– Dzień dobry, potrzebuję pilnie pańskiej pomocy, panie czarodzieju.
– Mam nadzieję, że to coś naprawdę ważnego, bo właśnie zbudziłeś mnie z poobiedniej drzemki – zamamrotał czarodziej, przyglądając się małemu puszystemu
– Spójrz, jaki jestem mały i bezwartościowy. Chciałbym mieć wielkie ciało. Jak na przykład lew albo słoń – kontynuował zajączek, podkreślając doniosłość swojego życzenia poważnym tonem.
– To, o co mnie prosisz, mogę zrobić bez problemu. Ale jako zapłatę musisz mi przynieść skórę…