Pewnego dnia krasnoludek Dąbek wybrał się na spacer. Po drodze pogwizdywał sobie wesoło, a słoneczko radośnie się do niego uśmiechało. Dąbek bardzo lubił spacerować i z ciekawością obserwował wszystko, co działo się wokół. W ten sposób dotarł aż do zagrody, w której mieszkały owieczki.
– Życzę wam miłego dnia – przywitał się z bielusieńkimi zwierzątkami.
– My tobie również – odpowiedziały na powitanie owieczki.
Dąbek zauważył jednak, że jedna z owieczek stoi na uboczu.
– Dlaczego ta owieczka trzyma się z daleka od reszty? – spytał.
– Ona myśli, że jest najważniejsza, ponieważ jest najładniejsza i dzieci chodzą oglądać tylko ją. Ma najdelikatniejszą i najbardziej białą wełnę z nas wszystkich. Dlatego nie chce z nami nawet rozmawiać.
Dąbek przeszedł na drugi koniec zagrody i przywitał się z samotną owieczką:
– Jaki dziś piękny i słoneczny dzień.
– Każdy mój dzień jest piękny. Nawet bez słońca! – odparowała z wyższością owieczka.
– To fajnie. Ja też chciałbym, by każdy mój dzień był piękny. Poradzisz mi, jak to zrobić?
– Najpierw musiałbyś być taki piękny jak ja – odpowiedziała dumna owieczka.
– Cóż. Dobrze. Ale dlaczego taka piękna owieczka jest taka samotna? Nie masz przyjaciół? – dziwił się Dąbek.
– Nie mam i nie chcę mieć! Tamte głupie owce nie zasługują na moją uwagę.
– Hm. I nie jest ci smutno tak samej, bez koleżanek?
– Mam jedną najlepszą przyjaciółkę. Przychodzi mnie podziwiać co wieczór – chwaliła się dalej owieczka.
– A mogę wiedzieć, któż to taki? – zainteresował się Dąbek.
– Oczywiście. To lisica.
– Lisica? – Dąbek od razu wiedział, co w trawie piszczy.
– Tak. Ona jedna naprawdę mnie lubi. To moja najprawdziwsza przyjaciółka.
Dla Dąbka jasne było, że przekonywanie owieczki do zmiany zdania i mówienie jej, o co lisicy naprawdę chodzi, nie ma sensu.…