Bracia Grimm
Król Drozdobrody
Bajka ludowa mówiąca o tym, że pycha i złośliwość nie popłacają. Prawdziwe bogactwo i piękno pochodzą przecież z naszego wnętrza, skromności i życzliwości.
Za siedmioma górami, za siedmioma
Na podzamczu ludzie żyli swoim życiem. Chętnie spotykali się i robili zakupy na miejscowym targowisku. Na targu zawsze panował
Pewnego razu zawitali tam dwaj sprytni kanciarze, którzy zaczęli podawać się za tkaczy. Spytali o drogę na zamek do cesarza. Gdy straże dowiedziały się, że przybyli z dalekich krajów tkacze, którzy oferują cesarzowi nowy materiał, natychmiast przyjęli ich ze wszystkimi honorami. Na ich powitanie wyszła cała delegacja, a gości przywitały
– Z czym do mnie przychodzicie, mili tkacze? Mam nadzieję, że z czymś naprawdę wyjątkowym, ponieważ jestem bardzo wymagający – przywitał ich cesarz.
Jeden ze spryciarzy natychmiast mu odpowiedział:
– Utkamy ci, panie, takie szaty, jakich jeszcze świat
Cesarz z błogim uśmiechem usiadł
Następnego dnia zaprowadzono tkaczy do warsztatu, by mogli rozpocząć swoją pracę. Zażądali najdelikatniejszych jedwabi i nici z czystego złota. Wkrótce z warsztatu tkackiego słychać było dniem i nocą stukanie
Po kilku dniach cesarz zdecydował się wypróbować swojego najlepszego doradcę. Wysłał go, by poszedł sprawdzić, ile materiału utkali już tkacze. Cesarzowi serce biło szybciej na samą myśl o tym, że każdy, kto nie nadaje się do pełnienia swojej funkcji, nie będzie mógł zobaczyć tego materiału. Doradca ostrożnie podszedł do drzwi, zapukał
– Witaj, doradco – przywitał go tkacz i uprzejmie zaprosił do środka. Zaraz po tym pokazał mu puste krosna. – I co na to powiesz? Jak podoba ci się materiał? – spytał tkacz.
Doradca wybałuszył oczy, wyostrzał wzrok, mrugał, jednak żadnego materiału nie zobaczył.
– Chyba naprawdę jestem
– A co powiesz o tych wzorach? – wypytywał dalej tkacz.
– Rzeczywiście są
Tkacze chętnie wymienili mu najbardziej egzotyczne
Doradca wyszedł z warsztatu tkackiego i wciąż rozmyślał, co właściwie ma powiedzieć cesarzowi.
– No i co, mój najlepszy doradco, widziałeś ten materiał? – zapytał cesarz.
– Tak, mój panie. Tkanina jest cudowna! Takich kolorów nie widziałem, jak długo żyję. A te wzory… Są takie oryginalne! Zaiste, ta tkanina ci się spodoba – odparł doradca niepewnym głosem.
Cesarza jego słowa bardzo
Po pewnym czasie cesarz zdecydował się wypróbować kolejnego ze swoich
– Podoba się? – spytał
– Tak, oczywiście. Tkanina jest cudowna. Czegoś takiego jeszcze nigdy ani nigdzie nie widziałem. Te kolory są niesamowite. A ta delikatność… – zachwycał się doradca. W duchu zastanawiał się jednak nad tym, co zrobiłby cesarz, gdyby wrócił do niego ze słowami, że żadnej tkaniny nie widział. Nie może być przecież tak głupi, by powiedzieć, że żadnej tkaniny nie ma.
I tak o cudownej tkaninie, jakiej świat jeszcze nie widział, zaczęto szeptać w całym
Pewnego dnia cesarz stwierdziłł, że w końcu i on chce zobaczyć tkaninę na własne oczy. Zawołał obu doradców, służbę i straże, i wszyscy razem poszli do warsztatu tkaczy. Gdy weszli, obaj doradcy natychmiast zaczęli chwalić materiał. Mimo że wskazywali na puste krosna, nie szczędzili tkaninie pochwał. Cesarz spojrzał, wybałuszył
– Czyżbym był głupi? Nie nadaję się na cesarza? No jeszcze
– Jestem z tej tkaniny naprawdę zadowolony – oznajmił cesarz, patrząc przy tym na puste krosna. Oczywiście również służba i straże kiwały z uznaniem głowami, chociaż oni także nie widzieli żadnej tkaniny na krosnach. Nikt nie chciał jednak stracić pracy i być okrzyknięty głupcem.
– Szaty z tego materiału ubiorę na przyszłotygodniową uroczystość – oświadczył z zachwytem cesarz. Ludzie w pomieszczeniu wiwatowali
W przeddzień święta tkacze przygotowali dla cesarza nowe szaty. Mierzyli, cięli i szyli niewidzialną tkaninę, robiąc przy tym poważne miny, jakby naprawdę pracowali.
Rano przyszedł cesarz wraz ze swoimi doradcami, by odebrać nowe ubranie.
– Prosimy pięknie, szaty są już
Cesarz rozebrał się, a tkacze zaczęli ubierać go w nowe
– Idealnie pasują! Leżą jak ulał! Te kolory i wzory są naprawdę doskonałe – prześcigali się wszyscy w pochlebstwach.
– Jestem więc gotów, by wyjść do ludu i rozpocząć święto – powiedział z dumą cesarz.
Jak powiedział, tak się też stało. Wybrał się całkiem nagi na ulice pełne ludzi i kroczył dumny niczym paw. Tłumy ludzi wiwatowały
– Jakie piękne… przewspaniałe szaty. Godne prawdziwego cesarza. Niespotykanie cudowne.
Nikt nie miał odwagi powiedzieć, że żadnych szat nie widzi, ponieważ nikt nie chciał, by uznano go za głupca. Lecz nagle odezwał się z tłumu mały chłopiec:
– Przecież cesarz
I powoli również inni zaczęli szeptać między sobą, że cesarz rzeczywiście nie ma nic na sobie. Po chwili już cały tłum krzyczał to samo:
– Cesarz jest nagi! Cesarz jest nagi!
Zawstydzony cesarz zaczął natychmiast rozmyślać:
– Przecież to niemożliwe, by ci wszyscy ludzie byli aż tak głupi.
I nagle dotarło do niego, że spryciarze, którzy podawali się za tkaczy, byli po prostu zwyczajnymi